Wednesday, December 9, 2009

Józbee 2009

Józbee 2009, czyli powrót Michała.

Impreza organizowana w podwarszawskim Józefowie to chyba najbardziej oczekiwana przeze mnie w kalendarzowym roku ultimate. Przede wszystkim w roczniku 08' zajęliśmy 4 historyczne miejsce w turnieju pucharowym i atmosfera na tych turniejach jest bardzo fajna. Sama miejscowość też nie pozostaje bez znaczenia. W moim odczuciu bardzo kojące i spokojne miejsce wraz ze wspaniałym obiektem sportowym.

Ale wracając do meritum turniej postanowilismy odwiedzić w sile 12 dysków co zdarza sie ostatnio nam częściej na imprezach indoorowych niż outdoorowych (troche brak tu logiki ale cóż.....). Nasz skład został zasilonym 2 nowymi graczami tj. damianem z nine hills i renatą z titsów. Jednak prawdziwą wiśienką na torcie okazał się powrót Michała naszego człowieka od zadań specjalnych i bardzo utalentowanego ulti playera.
Pozostałą cześć naszego składu stanowili: Maciek, Kojiro, Ola, Marta, Popek, Kuba, Aneta,Mirek, Krzysztof. Uzbrojeni po zęby w dobre humory i pozytywne ulti nastroje rozpoczęliśmy nasz podbój sypialni Warszawy.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że turniej był bardzo pomysłowo zorganizowany, mianowicie 12 drużyn było podzielonych na 2 grupy z czego została wyodrębniona grupa poranna i popołudniowa. Mieliśmy przyjemność grania niestety w tej pierwszej i rozpoczynaliśmy o 8.00 rano w meczu otwarcia z Sol - em hehe. Mecz bardzo powolny i ospały. Ogólnie ja osobiście jestem z niego bardzo niezadowolony. Uważam że stać nas na więcej ale wynik 13-8 był chyba sprawiedliwy. Sol to trudna drużyna do ogrania nawet gdy jest osłabiona personalnie pokonanie jej stanowi nie lada sztukę w szczególnosći na hali.
Dzień się zaczął dość rozczarowująco i trochę morale w naszym dream teamie spadło. Z uwagi na 20 minutowe mecze po dość krótkiej przerwie staneliśmy do walki z Raszem.
Zaczęło się niespodziewanie Rasz prowadził 2-0 ale po chwili odzyskaliśmy kontrolę i po 20 minutach wynik widniał 19-4. W zasadzie ten mecz pozwolił nam sie przełamać i zagrać bardziej na luzie. O dziwo po 2 meczach nikt nie odniósł kontuzji i wszyscy byli w niezłej formie fizycznej i trochę lepszej psychicznej.
Zatem nie pozostało nam nic innego jak tylko pierwszy raz w historii pokonać Rjp. Raczej w snach chyba bo mecz nie pozostawił złudzeń i przegraliśmy chyba już po raz 50 tym razem 17-11. Naprawde nie wiem co napisać do stanu 9-8 wszystko się układało tak jak w filmie ze szczęśliwym zakończeniem ale Rjp to solidny bardzo dobry squad i potrafił wykorzystać wszystkie nasze słabostki. Kolejny raz trauma turniejowa nas dopadła ale nie trwała długo bo w next evencie czekali wściekli cool flihgts wspomagani przez wd - 40 czyli całkiem konkret ekipka hehe najprościej rzecz ujmując. Ten mecz wlał w nasze serca nadzieje na lepsze jutro a po 20 minutach wynik brzmiał14-11 na naszą korzyść. Zdeterminowani i niesieni naszym małym sukcesem postanowiliśmy powalczyć w ostatnim meczu tegoż sobotniego popołudnia z Altimejt Warsaw Frisbers. Oczywiście zaczęło się słabo rach pach ciach i awf prowadził 3-0. Na szczęście mieliśmy dobre nastroje i szybko doprowadziliśmy do stanu 4-3. Póżniej mecz sie wyrównał i raz jedna raz druga drużyna zdobywała punkty. Przy stanie 7-7 udało nam się odskoczyć na 2 pkt i przewagi nie oddaliśmy do samego końca. Końcowa syrena zakończyła mecz przy stanie 11-8 dla zdobywców. Dzięki temu zwycięstwu uplasowaliśmy się na 3 miejscu w grupie i dało nam to możliwość zagrania o miejsca 5-8.

Po meczącym przepołudniu wybraliśmy się do Wawki gdzie chcieliśmy trochę czasu spędzić we wspólnym gronie. Było znośnie heheh, można powiedzieć jakoś czas zleciał hehehehe. Wieczorem wybraliśmy się na imprezkę hmmmmmm....... po 50 minutach marszu dotarliśmy na ulti jumprezkę. Tochę padając na twarze wtoczyliśmy się i po 2 godzinach stania w uroczej kolejce zakupiliśmy po browarku. Ogólnie szybko się raczej zwinęliśmy i już po kolejnych 50 minutach byliśmy w ośrodku.
Niedziela była dla nas bardziej łaskawa, rozpoczęliśmy o 10.30 z 9 hills i ku naszemu zdziwieniu poszło zaskakująco gładko 17-4 to wynik który był nie lada zaskoczeniem. Jednakże zdajemy sobie sprawę że tę drużynę stać już na wiele przede wszytkim mam tu na myśli występ w chełmnie gdzie gospodarze prawie pocisnęli gmf i odnieśli kilka imponujących zwycięstw pokazując się z jak najlepszej strony.
Ostatni mecz w roczniku 09' zagraliśmy z uwagą pies osłabioną brakiem Patryka. Mecz raczej walki ale sportowo słaby mało fajnych akcji i ogólnie bez rewelacji. Wygraliśmy 15-11 i dzięki temu zajęliśmy 5 miejsce w turnieju. No cóż jesteśmy zadowoleni ale jakbyśmy poprawili wynik sprzed roku nic by się nie stało heheheh.
Na wyraz uznania i druzynowego szacunku zasługuje nominacja Oli naszego kapitana na zastępce trenera kadry Polski. Dzięki temu teraz wszyscy zdobywcy w niej zagrają hehehehehe. Gratulacje Aleksandro teraz Polska zacznie istnieć na światowej mapie frisbee.Bravo!!!!!!!!!

Na zakończenie pragnę podziękować Michałowi za przyjazd z Angli i super klimat jaki tworzy hehe.
Szacun dla Popka za nieoceniony wkład w naszą grę,dla Damiana za postawę wojownika i Reni za ambicje na boisku.
Ogólnie tradycyjnie chcę pochwalić Martę,Olę i Anetę za super ultimate i całą resztę Kubę, Krzyśka, Mirka, Maćka.
Turniej był super bardzo mi się podobał, szkoda że sezon już się skończył.

5 comments:

  1. Żeby był komplet, ja pochwalę Szymona;)

    ReplyDelete
  2. Czyli Szymon, szykuj się na testy do kadry.

    ReplyDelete
  3. hehe bardzo chętnie ale nie jestem członkiem PSGU zatem na razie kadra tylko pozostaje w sferze marzeń.

    ReplyDelete
  4. Podobno w drodze wyjątku nawet i "nie-członek" może zagraćw kadrze...

    ReplyDelete
  5. uuuuuu no to jeśli tak to lece trenować pompki pod wodospadem i nacierać się śniegeim z lodówki:)

    ReplyDelete